Żółty, zielony, czerwony, niebieski… Wszystko, co otacza Olę, jest pełne intensywnych kolorów. Nastolatka uwielbia tęczę, a jej mama dba, by świat córki wypełniały tylko rzeczy sprawiające jej przyjemność. Nawet koła wózka inwalidzkiego są pomalowane na tęczowo.
Kiedy Ola przyszła na świat, wydawała się zdrowym dzieckiem. Wkrótce jednak pojawiły się pierwsze symptomy choroby, a potem diagnoza: zespół Leigha. To rzadka choroba neurodegeneracyjna o podłożu genetycznym.
Zwykle jest powiązana z DNA znajdującym się w mitochondriach. Organella te w procesie spalania zamieniają glukozę lub tłuszcze na energię niezbędną komórce do życia i funkcjonowania.
Ich DNA (mDNA) dziedziczone jest jedynie w linii żeńskiej – jeśli nawet materiał z plemnika trafi do jajeczka, szybko zostanie zniszczony.
Schorzenie wcześnie daje o sobie znać. Już u kilkumiesięcznego dziecka można zauważyć pierwsze objawy: brak postępu w rozwoju intelektualnym, drgawki, problemy z koordynacją ruchową, niewytłumaczalną utratę równowagi. Podczas badania rezonansem magnetycznym widać, że zmiany w mózgu układają się symetrycznie, tworząc obraz, którego prawa i lewa strona są lustrzanym odbiciem.
Inna nazwa choroby – podostra martwicza encefalomielopatia – opisuje dosłownie, co dzieje się z organizmem chorego.
W wyniku nieprawidłowego kodowania genu mitochondria są bardziej podatne na stres oksydacyjny, częściej więc ulegają uszkodzeniom, a ich rozpad oznacza śmierć komórki.
Najbardziej uderza to w układ nerwowy – mielina, czyli osłonka włókien nerwowych, zostaje bezpowrotnie zniszczona, co prowadzi do zaburzenia komunikacji między mózgiem a resztą organizmu. Objawia się to właśnie brakiem kontroli nad ciałem.
To nie tylko naprzemienne okresy gwałtownych skurczów mięśni i ich całkowitego bezwładu, ale również ból, problemy z oddychaniem, przełykaniem oraz mową i wyrażaniem siebie przy jednoczesnym zachowaniu świadomości. Chorzy na zespół Leigha są więźniami własnego ciała i zwykle umierają w ciągu kilku lat1 .
Gdzie szukać informacji
Opiekę nad chorymi z zespołem Leigha roztaczają następujące placówki:
- Instytut Matki i Dziecka w Warszawie
- Szpital-Pomnik Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie
- Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie (Prokocim)
W Polsce działa stowarzyszenie ‘Mali Bohaterowie’ zrzeszające rodziny dzieci z zespołem Leigha.
Osoby znające język angielski mogą skorzystać z amerykańskiego portalu poświęconego chorobom rzadkim Orpha.net.
Upośledzenie pracy układu nerwowego odbija się na funkcjonowaniu całego organizmu, w tym płuc, prowadząc do niedotlenienia (hipoksji).
W rezultacie brakuje dostatecznej ilości tlenu, by zachodzący w mitochondriach proces przemiany glukozy w energię przebiegał prawidłowo. Spalanie w takich warunkach jest możliwe, ale pociąga za sobą szereg konsekwencji, w tym kwasicę mleczanową.
Substancja, która u zdrowych osób wiąże się najczęściej z tzw. zakwasami w mięśniach, u chorych na zespół Leigha odkłada się w płynie mózgowo-rdzeniowym, dodatkowo obciążając układ nerwowy, a jej nadmiar prowadzi do zaburzeń przytomności.
Dlatego też wiele chorych dzieci musi wspomagać się respiratorem. Z jednej strony poprawia to jakość ich życia, z drugiej jednak utrudnia im opuszczanie mieszkania.
Z Olą jest inaczej – uczęszcza do szkoły, jest inteligentną i pilną uczennicą. Lubi aktywnie spędzać czas na długich spacerach i wycieczkach. W domu bawi się ze swoją kotką, a ponieważ uwielbia zwierzęta, to również dogoterapia sprawia jej przyjemność.
Nastolatka bierze udział we wszystkich akcjach stowarzyszenia prowadzonego przez jej mamę, wyraża swoje zdanie w wielu związanych z nimi kwestiach.
Jest to możliwe, bo Ola ma szczęście: jest jedną z 2 polskich pacjentek przyjmujących regularnie innowacyjny lek.
Naukowcy doszli do wniosku, że skoro problem tkwi w mitochondriach, to substancje wspomagające ich pracę powinny łagodzić objawy zespołu Leigha.
Z tego powodu chorym podaje się koenzym Q10, który usprawnia przepływ elektronów niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania mitochondriów.
Jego dodatkowa zaleta to fakt, że jest on przeciwutleniaczem: chroni komórki (a w związku z tym i mitochondria) przed stresem oksydacyjnym. Jego niedobór powiązano z różnymi chorobami układu nerwowego2.
Również witaminy z grupy B mogą się okazać pomocne w łagodzeniu objawów zespołu Leigha. Związki te w okresie prenatalnym wpływają na kształtowanie się układu nerwowego, a ich niedobór powiązano z licznymi wadami rozwojowymi, w tym małogłowiem3. Zwłaszcza tiamina (witamina B1) odgrywa tutaj ważną rolę: jest niezbędnym elementem w procesach oddychania komórkowego4.
Innym ważnym dla chorych z zespołem Leigha suplementem jest cytrynian sodu. Pełni on rolę pośrednika w procesie spalania glukozy w mitochondriach. Udowodniono, że jego podawanie poprawia wydolność mięśni i zmniejsza ilość powstającego kwasu mleczanowego5.
Kilka lat temu pojawiły się pozytywne doniesienia o rapamycynie. Substancja ta, po raz pierwszy odkryta w mikroorganizmach żyjących na Wyspie Wielkanocnej, wstrzymuje aktywność kinazy mTOR – białka wpływającego m.in. na pracę mitochondriów.
Eksperyment z udziałem młodych myszy z zespołem Leigha wykazał, że rapamycyna nie tylko jest skuteczniejsza niż placebo, ale też niż takrolimus (lek, który najczęściej wykorzystywany jest do wstrzymywania aktywności układu odpornościowego).
Rapamycyna pozytywnie wpłynęła na równowagę, koordynację i wytrzymałość zwierząt. Ponadto przyjmujące ją myszy żyły dłużej, ich waga nie spadała, a układ nerwowy nie ulegał dalszej degradacji6.
Autorzy badania nie potrafią jednak określić, w jaki dokładnie sposób substancja ta może poprawiać stan zdrowia chorych na zespół Leigha.
Trwają też badania kliniczne nad skutecznością innego leku – EPI743. Jest to związek stworzony specjalnie z myślą o leczeniu chorób mitochondrialnych.
Lek nie tylko spowalnia ich postęp, ale też, zdaniem ekspertów, poprawia odpowiedź organizmu na sygnały wysyłane z mózgu – u ochotników z zespołem Leigha biorących udział w badaniach zaobserwowano lepsze reakcje mięśniowe, niezależnie od tego, jak silne były objawy choroby7.
To właśnie EPI743 przyjmuje Ola. Jej mama potwierdza, że jego korzystny wpływ na dziewczynę jest widoczny. Ma nadzieję, że lekarstwo będzie dostępne dla wszystkich chorych na Leigha, których jest w Polsce kilkunastu.
Chociaż terapia powstrzymująca chorobę to wygrana bitwa, to jednak do pełnego zwycięstwa konieczny jest triumf w całej wojnie. Dlatego też naukowcy starają się rozwiązać problem chorób mitochondrialnych u źródła – zapobiegając ich rozwojowi.
2 lata temu połączony zespół amerykańskich i meksykańskich ekspertów ogłosił sukces w profilaktyce zespołu Leigha.
Dzięki przeprowadzonej przez nich terapii przyszedł na świat zdrowy chłopiec – czwarte dziecko jordańskiej pary, której wieloletnie starania o powiększenie rodziny zawsze kończyły się poronieniem lub śmiercią dziecka.
Zastosowana przez naukowców metoda nazywana jest mitochondrialną terapią zastępczą8. Termin ten wprowadza jednak w błąd, ponieważ to nie organella są przeszczepiane. Od matki pobiera się komórkę jajową, wyjmuje z niej jądro i wszczepia je do pozbawionego jądra jajeczka dawczyni z prawidłowym genem.
Następnie komórka zostaje zapłodniona metodą in vitro. W ten sposób zapobiega się przeniesieniu mitochondriów odpowiedzialnych za rozwój choroby.
Ponieważ większość cech związanych z dziedziczeniem jest przekazywana z DNA komórkowym, faktycznymi rodzicami dziecka tak poczętego pozostają dawczyni jądra komórkowego i dawca nasienia.
Jeśli ta metoda zostanie zaaprobowana przez agencje rządowe odpowiedzialne za opiekę medyczną i leczenie, może skutecznie zapobiec kolejnym przypadkom zachorowań.
Natomiast gdy eksperymentalne terapie rapamycyną i EPI743 okażą się skuteczne, pozwolą uratować życie dzieciom z zespołem Leigha. A warto walczyć o każde z nich, o czym przekonują nas Ola i jej mama. Niedawno opublikowały w social mediach film ze zdjęciami nastolatki.
Muzyczne tło tworzy tam piosenka, która najlepiej wyraża to, co czuje każdy nieuleczalnie chory: ‘och, życie, kocham cię nad życie…’
Julia Ogorzałek
tagi:
- pacjent
- dziecko
- więcej tagów
Przyczynowe leczenie epilepsji
Sylwia Grodzicka
Padaczka • Pierwsza pomoc • Rozpoznanie • Leczenie i rokowania • Więcej informacji • Przydatne linki • Pytania i odpowiedzi Rodzice dzieci, które cierpią z powodu różnego rodzaju epilepsji, a u których jako przyczynę choroby wykluczono bezpośredni uraz głowy, okołoporodowe niedotlenienie mózgu lub nowotwór mózgu, często bezradnie muszą przyglądać się, jak stosowana przez lekarzy objawowa terapia farmakologiczna okazuje się skuteczna dość krótko lub wręcz nie jest skuteczna wcale. W przypadkach, które potocznie określa się jako „padaczka lekooporna” pewną nadzieję może przynieść wiedza z zakresu genetyki, biochemii oraz patofizjologii mózgu i substancji neuroprzekaźnikowych (neurotransmiterów). Poniższy tekst prezentuje w ogólnym ujęciu możliwe genetyczne i biochemiczne przyczyny epilepsji. Wiedza o nich może otworzyć wielu rodzicom drogę do podjęcia skutecznego leczenia padaczki ich dzieci – a przynajmniej złagodzenia ataków oraz dolegliwości towarzyszących tej chorobie przewlekłej.
Zanim jednak przejdziemy do możliwych przyczyn epilepsji, zastanowimy się, co decyduje o tym, że u zdrowych ludzi ataki padaczkowe się nie pojawiają i przyjrzymy się, jak wyglądają fizjologiczne procesy biochemiczne na poziomie komórkowym. Przedstawiony przeze mnie poniżej opis stanowi pewne uproszczenie, bardziej szczegółowych informacji dostarczy Państwu odpowiednia literatura.
Istotę pobudliwości mięśni i neuronów stanowią gradienty jonów Na i K w komórce oraz przestrzeni międzykomórkowej, przy czym jony Ca i tak zwane cykliczne AMP (cAMP) są podstawowymi nośnikami informacji w komórce.
W stanie spoczynku (równowagi fizjologicznej) – na zewnątrz komórki znajduje się więcej jonów sodu, a wewnątrz komórki – więcej jonów potasu. Zmiany przepuszczalności błony aksonu dla jonów Na i K prowadzą do wywołania tak zwanych potencjałów czynnościowych, które pobudzają komórki nerwowe.
Jednocześnie zmiany te są równoznaczne z otwarciem odpowiednich kanałów: sodowego i potasowego bramkowanych napięciem.
Wynika stąd, że muszą istnieć jeszcze jakieś inne czynniki, które sprawiają, że błona komórki nerwowej staje się przepuszczalna dla jonów K i Na. Faktycznie, na wystąpienie tego zjawiska ma wpływ istnienie innych kanałów jonowych, które mogą być aktywowane:
- tzw. ligandem (może nim być acetylocholina, serotonina, glutaminian, cAMP – czyli przyłączeniem neurotransmitera do odpowiedniego receptora, kanały te same w sobie nie są voltage gated, ale ich aktywacja prowadzi do uruchomienia kanałów voltage gated.
- zmianą pH otoczenia komórki – mowa o tzw. Acid Sensing Ion Channels (ASICs), które otwierają się przy spadku pH (czyli zakwaszeniu organizmu = wzrost ilości jonów H+ w przestrzeni międzykomórkowej i komórkach); ASICs znajdziemy i w centralnym układzie nerwowym, i w obwodowym. Per se ASICs nie są voltage gated, ale ich aktywacja prowadzi do uruchomienia kanałów voltage gated.
Z powyższego wynikają dwa niezwykle istotne wnioski:
- jeżeli sama w sobie gospodarka jonami w organizmie pacjenta jest prawidłowa, to przyczyny należy szukać w zaburzeniach funkcjonowania neurotransmiterów i/lub ich receptorów.
- bez pokonania kwasicy metabolicznej (obojętnie jakiego rodzaju – mleczanowej, ketonowej, z niedoboru tzw. pufferów alkalizujących organizm) ryzyko wystąpienia epilepsji rośnie, ponieważ kwasica sprzyja powstawaniu w obrębie komórek nerwowych potencjałów czynnościowych.
Przejdźmy dalej: w normalnych warunkach u zdrowego człowieka uruchomienie kanałów sodowych i potasowych bramkowanych napięciem wywoła wprawdzie pogłębienie depolaryzacji (czyli pobudzenia) komórki, lecz zostanie ono zrównoważone przez kilka innych mechanizmów.
Jednym z nich jest działanie obecnej w niemal każdej komórce naszego ciała tzw. pompy sodowo/potasowej (Na/K-ATPazy).
Mechanizm wypompowywania z wnętrza komórki nadmiaru sodu i wpompowywania do niej brakującego potasu, tak aby przywrócić stan wyjściowy jest zależny od obecności w organizmie wystarczających ilości energii, czyli molekuł ATP.
Warto podkreślić też, że substancją niezbędną dla prawidłowego działania Na/K-ATPazy jest magnez, w warunkach: niedoborów energetycznych (czego przyczyn może być bardzo dużo), niedoborów magnezu i niedoborów odpowiednich elektrolitów (nierównowagi pomiędzy nimi) działanie mechanizmu pompy, która równoważy depolaryzację komórki ulega zaburzeniu i komórka pozostaje w stanie pobudzenia.
Jednocześnie w stanie depolaryzacji, w komórce aktywuje się inny kanał bramkowany napięciem – kanał wapniowy. Wpływające do komórki jony wapnia dodatkowo zwiększają potencjał czynnościowy.
Im dłużej komórka jest w stanie zdepolaryzowanym, tym więcej jonów wapnia do niej wpłynie.
To między innymi na tym zjawisku opiera się wniosek, że prawidłowe działanie pompy Na/K w dużej mierze decyduje o występowaniu ataków padaczki bądź nie.
Na tym niestety nie koniec. Dopływ jonów Na aktywuje receptory glutaminianowe, a jonów Ca aktywuje receptory NMDA, receptor NMDA można zablokować magnezem, o ile błona komórkowa nie znajduje się w otoczeniu zbyt niskiego pH (czyli o ile u pacjenta nie występuje zakwaszenie organizmu – po raz kolejny widzimy jak wielkie znaczenie dla naszego zdrowia ma odpowiednie pH krwi i tkanek).
Mechanizmem, który oprócz pompy sodowo-potasowej ma za zadanie skorygować zmianę polaryzacji komórki jest hiperpolaryzacja, która wynika z działania innych receptorów jonowych aktywowanych ligandem, jakim jest GABA i glicyna.
Tak się składa, że napływ jonów Ca do wnętrza komórki w normalnych warunkach pobudza wydzielanie hamującego neurotransmitera GABA (o nawet o GABA aż o ok.650%!) i pobudzenie zależnego od GABA kanału jonów chloru.
Dopływ jonów chloru do wnętrza komórki powoduje dodatkową hiperpolaryzację błony komórkowej, co niejako „współkasuje“ potencjał czynnościowy.
Glicyna to obok GABA druga substancja neuroprzekaźnikowa o właściwościach hamujących pobudzenie komórki. Neurotropowy receptor glicyny (GLyR), po tym jak zostanie aktywowany poprzez przyłączenie się glicyny, powoduje napływ do komórki jonów chloru (Cl), co powoduje hiperpolaryzację komórki. GLyR może być aktywowany także m. in.
tauryną oraz THC – związkiem występującym w konopi indyjskiej (to m. in. dlatego popularne „ziele“ tak bardzo nas rozluźnia). Jeden z receptorów GABA, receptor GABAA także jest przepuszczalny dla glicyny. Pobudzony receptor GABAA otwiera jednocześnie kanał jonów wodorowęglanowych (HCO3).
Wszystkie wspomniane tutaj mechanizmy prowadzą w normalnych warunkach do hiperpolaryzacji komórki i zniesienia potencjału czynnościowego.
Uwaga: O ile to podwójne działanie receptora GABAa możemy potencjalnie wykorzystywać w farmakologicznym leczeniu epilepsji, to warto pamiętać, że stymulacja receptora GABAa lekami prowadzi z upływem czasu do osłabienia czułości receptora i konieczności podawania pacjentowi coraz większych dawek (efekt uzależnienia).
Z powyższych, być może nieco skomplikowanych rozważań wynika, że niezbędnymi elementami „układanki“, jaką wydaje się być leczenie epilepsji jest zapewnienie u pacjenta:
- Odpowiedniego poziomu pH krwi i tkanek (usunięcie przyczyn kwasicy mleczanowej i ketonowej, korekta kwasicy związanej z niedoboru substancji alkalizujących).
- Zapewnienie organizmowi odpowiedniego poziomu ATP (energii) – ale niekoniecznie chodzi tutaj o zwiększanie podaży kalorii. Niedobory ATP w organizmie mogą być wynikiem na przykład zaburzeń metabolicznych czy tak zwanych mitochondriopatii – dysfunkcji naszych małych „elektrowni“ produkujących energię, tj. mitochondriów. Wynika stąd, że jednym z niezbędnych czynników udanej terapii antyepileptycznej jest zapewnienie prawidłowego funkcjonowania mitochondriów pacjenta (!)
- Zapewnienie odpowiedniej ilości w organizmie zarówno neurotransmiterów jak też odpowiednich jonów czy innych substancji aktywujących poszczególne kanały bądź receptory.
W tym miejscu możemy przejść do kwestii diagnostyki – skąd możemy dowiedzieć się, czy wszystkie neurotransmitery produkowane są u pacjenta w odpowiednich ilościach, czy może mieć on jakieś problemy z produkcją energii, w tym energii mózgowej? Wiedzy o tym, mogą dostarczyć nam odpowiednie badania genetyczne, badania tzw. mitochondrialne oraz wiarygodne badania statusu zaopatrzenia organizmu w poszczególne składniki odżywcze (jako kofaktory do działania różnych enzymów i substraty produkcyjne, jako puffer alkalizujący, itd.).
Badania genetyczne:
- Klasyczne testy genetyczne, weryfikujące obecność typowych mutacji proepileptycznych: Przykładowo, klasyczna mutacja kanałów sodowych bramkowanych napięciem (ang. voltage gated sodium channel), która dotyczy genów: SCN1A i SCN1B, będzie zaburzała równowagę pomiędzy elektrolitami w komórkach mózgowych. Inna mutacja, STRADA, będzie zaburzała produkcję ciał ketonowych, które stanowią „alternatywne” paliwo dla części komórek mózgowych (astrocytów), mutacja CACNB4, LG11 i wiele innych…
- Tak zwany panel metylacyjny – pozwala określić genetyczne predyspozycje pacjenta do funkcjonowania mitochondriów, produkcji i metabolizowania poszczególnych neurotransmiterów (w tym glutaminianu, GABA, noradrenaliny, adrenaliny, serotoniny, dopaminy, melatoniny), podatności organizmu na stany zapalne i jego wrażliwości na poszczególne ksenobiotyki (substancje obce dla organizmu). Jednym słowem – panel metylacyjny to bezcenne narzędzie, które pomaga zajrzeć „w głąb” pacjenta, bez konieczności dokonywania jakichkolwiek inwazyjnych zabiegów (wystarcza odpowiednio pobrana próbka z włosa). Panel metylacyjny bardzo ułatwia opracowanie skutecznego programu wsparcia pacjentów z epilepsją!
- Badanie statusu mineralnego pacjenta – mikropierwiastki oraz pierwiastki śladowe a także metale ciężkie i aluminium wywierają silny (pozytywny lub negatywny) wpływ na nasz organizm, zwłaszcza produkcję energii, równowagę kwasowo-zasadową i działanie mitochondriów oraz poszczególnych enzymów. Wiedza na temat niedoborów poszczególnych mikroskładników odżywczych oraz ewentualnego obciążenia organizmu metalami ciężkimi (np. rtęć, ołów, kadm, miedź) czy aluminium pomaga w opracowaniu skutecznego programu wsparcia leczenia.
- Badania mitochondrialne – szczegółowo badają działanie poszczególnych parametrów, związanych z funkcjonowaniem mitochondriów (czyli m. in. produkcją energii). Pamiętajmy, że do narządów, które są szczególnie bogate w mitochondria należą: mózg, wątroba, mięśnie, serce, nerki… tak się składa zaś, ze wszystkie z nich mają mniej lub bardziej bezpośredni związek ze stanem chorego… W wielu przypadkach pacjent zmaga się przecież nie tylko z epilepsją, lecz również z wieloma tzw. chorobami towarzyszącymi. Badania te można przeprowadzić w Niemczech, ich zlecaniem zajmują się nieliczne polskie firmy.
Na zakończenie, warto podkreślić też, że stosowane obecnie przez medycynę klasyczną leki przeciwpadaczkowe wywierają na organizm pacjenta poważne skutki uboczne.
Przykładowo, kwas walproinowy uszkadza mitochondria (i nie jest tutaj wyjątkiem, podejrzewa się, że większość leków przeciwpadaczkowych prowadzi do wtórnej mitochondriopatii czyli pośrednio zaburzeń produkcji energii w organizmie i schorzeń wielonarządowych), wywołuje uszkodzenia wątroby, zaburza gospodarkę estrogenową i w długim okresie prowadzi przez to do osteoporozy i innych problemów hormonalnych.
Zaprezentowane wyżej zależności biochemiczne oraz proponowane badania mogą pozwolić na opracowanie komplementarnej (pomocniczej) bądź alternatywnej terapii epilepsji, choroby, która do dzisiaj pozostaje zagadką i do której skutecznego wyleczenia a przynajmniej złagodzenia objawów konieczne jest spojrzenie na pacjenta jako całość, „system naczyń połączonych” i jednoczesne uwzględnienie wielu różnych parametrów.
W przypadku chęci nawiązania dalszej współpracy, bardzo proszę o kontakt: [email protected]
Autorka artykułu to certyfikowany dietetyk, specjalizujący się we wrodzonych i nabytych zaburzeniach metabolicznych. Od ponad dziewięciu lat mieszka w Niemczech. Opiekowała się grupą dzieci z Zespołem Leigha, obecnie pomaga grupie małych dzieci, które cierpią na padaczkę lekooporną.
Twórca projektu MotAMot, który narodził się w grudniu 2013 roku jako efekt samodzielnej walki o własne zdrowie.
Filozofia MotAMot opiera się na głębokim przekonaniu, że chorujemy nie z braku leków, lecz w wyniku panujących w naszym organizmie stanów nierównowagi, których usunięcie pozwala nam na poprawę stanu zdrowia a nawet całkowite wyleczenie.
MotAMot czerpie z zasobów medycyny ortomolekularnej, mitochondrialnej, elementów medycyny naturalnej oraz psychologii, Tradycyjnej Medycyny Chińskiej, ajurwedy a także biochemii. Celem projektu jest inspirowanie i wspieranie ludzi w walce z chorobami przewlekłymi lub też uznanymi za nieuleczalne
Bibliografia:
- https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/1508401
- https://www.deutsche-apotheker-zeitung.de/daz-az/2011/daz-37-2011/l-carnitin-und-die-mitochondriale-toxizitaet-der-valproinsaeure
- https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5161351/
- https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/B978008045046901737X?via%3Dihub
- https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4092085/
- https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3181863/
- https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3518440/
- https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/26577381
- Kuklinski, Medycyna mitochondrialna: objawy, diagnostyka i metody terapii, Gorzów Wlkp., 2016
- Stryer et al., Biochemia, PWN, Warszawa, 2009
- Ledochowski, M., Klinische Ernährungsmedizin, Springer, 2010
Mukowiscydoza oczami matki
Mukowiscydoza to najczęściej diagnozowana w Polsce choroba genetyczna. Występuje u jednego na cztery tysiące urodzonych dzieci.
Niestety, nie ma na nią lekarstwa, a średnia długość życia chorych w naszym kraju wynosi obecnie nieco ponad 20 lat.
Michalina Pietkiewicz, mama 9-miesięcznego Ignasia chorego na mukowiscydozę, codziennie walczy, by każdy dzień życia jej rodziny był radosny i pełen uśmiechu. Mimo wszystko i wbrew wszystkiemu.
WP parenting: Czy zanim dowiedziałaś się, że Ignaś cierpi na mukowiscydozę, wiedziałaś, co to za choroba?
Michalina Pietkiewicz: Znałam ją tylko z teorii. Mimo że od 2009 roku badania przesiewowe w kierunku mukowiscydozy wykonywane są wszystkim urodzonym w Polsce dzieciom, dla wielu z nas choroba ta nadal stanowi tajemnicę.
I my wiedzieliśmy o niej bardzo mało. Gdy Ignaś miał sześć tygodni, przyszedł wynik mówiący, że nasz synek ma dwa zmutowane geny. Byliśmy wstrząśnięci, mimo że hasło „mukowiscydoza” przewijało się w rozmowach z neonatologami już wcześniej.
Istniało zatem podejrzenie, że Ignaś ma tę chorobę genetyczną?
Nasz synek zaczął swoje życie jak prawdziwy wojownik. Na intensywnej terapii zamieszkał w trzeciej dobie życia.
Ta pierwsza, miesięczna hospitalizacja była dla nas poligonem: od podejrzenia choroby Hirschsprunga, przez posocznicę i zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, po resekcję części jelita cienkiego na skutek niedrożności smółkowej. A to właśnie jeden z pierwszych i najcięższych objawów mukowiscydozy.
Co jeszcze należy wiedzieć o tej chorobie?
Hasła, które najczęściej ją opisują, to „trudna” i „nieuleczalna”. Średnia długość życia w Polsce osób chorych na mukowiscydozę to 22 lata. Choroba dotyka całego organizmu, ale nie tylko kaszel czy nawracające zapalenia zatok lub płuc są jej objawami – lubią jej towarzyszyć dolegliwości ze strony układu pokarmowego, jak również cukrzyca, osteoporoza, niepłodność.
Mukowiscydoza wymaga niezwykłego reżimu sanitarnego, codziennej farmakoterapii i rehabilitacji oddechowej (nebulizacji oraz drenażu) oraz częstych hospitalizacji.
Najgorsze są jednak przewlekłe zakażenia organizmu powszechnie występującymi i właściwie niegroźnymi dla zdrowych ludzi bakteriami: pałeczką ropy błękitnej oraz gronkowcem złośliwym.
I jedyny ratunek, który wydaje się w tym przypadku największym absurdem, to zamknięcie dziecka pod kloszem.
Jakby tego było mało, choroba jest na tyle tajemnicza, że nie pozwala przewidzieć, jak będzie zmieniać się stan chorego.
U dwójki dzieci, również bliźniąt, z tymi samymi mutacjami mukowiscydoza może przebiegać odmiennie: może mieć lekki lub dramatyczny przebieg – tego nikt nie jest w stanie przewidzieć.
Ignacy Pietkiewicz (Archiwum prywatne)
Jak wygląda wasza codzienność?
Mukowiscydoza sprawia, że w organizmie Ignasia wytwarzany jest lepki, gęsty śluz, który blokuje drogi oddechowe, prowadząc do zagrażających życiu infekcji. Utrudnia on również prawidłową pracę trzustki, powodując zaburzenia trawienia i trudności we wchłanianiu tłuszczów oraz białka.
Nasza codzienność z mukowiscydozą to warczący inhalator i imponujący zestaw leków, to regularne drenaże, częste wizyty u specjalistów oraz długie hospitalizacje (w niespełna 10-miesięcznym życiu Ignaś miał ich już cztery), to również przykładanie dużo większej wagi do czystości, ewentualnego ryzyka zakażeń, a wkrótce – wysokokaloryczna dieta. Mamy w tyle głowy informację, że takie przewlekłe, czasochłonne i bardzo kosztowne leczenie oraz rehabilitacja pozwalają jedynie zwolnić postęp choroby, na którą na razie nie ma lekarstwa, ale tej nadziei na znalezienie leku i dobre, wartościowe życie sobie nie odbieramy.
W kontekście mukowiscydozy często mówi się również o przeszczepie płuc.
Zabieg ten przeprowadza się u pacjentów z zaawansowaną już chorobą i jest on obecnie traktowany jako kolejny etap leczenia. Przeszczep płuc jest operacją niezwykle trudną, ale mogącą przedłużyć życie i poprawić jego jakość. Mali pacjenci z Polski najczęściej kierowani są na leczenie w Wiedniu, a jego koszt to ok. 150 tysięcy złotych.
Ignaś ma starszego brata. Jak Feliks odnajduje się w tej sytuacji?
Feliks w Walentynki skończył cztery lata. Jest radosnym i bardzo rezolutnym przedszkolakiem, a przy tym niezwykle troskliwym. Bardzo nam pomaga w czasie inhalacji Ignasia, bo rozśmiesza go, zagaduje, przynosi zabawki. Nie mam złudzeń: pewnie nadejdzie czas braterskich kłótni i przekomarzań, ale mimo wszystko łączy ich szczególna więź.
O swojej rodzinie piszesz na blogu, który ma nieco przewrotny tytuł: ciechoroba.pl. Skąd pomysł na taki sposób mierzenia się z chorobą dziecka?
Od dawna mówię oraz piszę, co mi ślina na klawiaturę i język przyniesie. Stąd pomysł, by opisywać nasze życie w powiększonym składzie na blogu. Jest tu Matka, Ojciec, Starszak, Maluch, a także Pies bez Kulawej Nogi i Muko – mukowiscydoza. Ot, cie choroba! I stąd tytuł.
Ale blog to nie suchy spis zabiegów czy leków, które są nieodłączną każdego naszego dnia. Pragnę pokazać, że choć choroba zajmuje dużą część naszego życia, nie poddajemy się jej, że staramy się o jak najlepszą jakość naszego życia.
Nie chcemy wzbudzać litości, epatować nieszczęściem, bo u nas bilans jest na plus: jesteśmy szczęśliwi!
A kto dla ciebie stanowi największe wsparcie?
Największym wsparciem dla mnie jest mój mąż. To on powiedział, że choroba trafiła na naszą rodzinę, bo my damy radę. Cenne informacje w zakresie leczenia i codzienności z chorobą otrzymujemy od rodziców innych mukolinków oraz samych chorych. Bo to właśnie rodzice, opiekunowie – obok personelu medycznego – biorą na swoje barki największy ciężar codziennej opieki.
Leczenie i rehabilitacja Ignasia są bardzo drogie. Rodzinę można wspomóc przekazując 1 proc. podatku na Polskie Towarzystwo Walki z Mukowiscydozą (KRS: 0000064892), wpisując w zeznaniu podatkowym cel szczegółowy: 698/58/16 Ignacy Pietkiewicz.Ignasia można również wesprzeć darowizną przekazaną na konto bankowe PTWM numer 49 1020 3466 0000 9302 0002 3473 z dopiskiem: Ignacy Pietkiewicz.
Zespół Leigha
Zespół Leigha (ang. Leigh syndrome, subacute necrotizing encephalomyelopathy, SNEM) to rzadka, genetyczna choroba neurometaboliczna i degeneracyjna ośrodkowego układu nerwowego. Początek objawów przypada na okres niemowlęctwa i pierwszych dwóch lat życia. Bardzo rzadko rozpoczyna się w wieku nastoletnim czy dorosłym.
Jako pierwsze zazwyczaj pojawiają się trudności w ssaniu, utrata zdolności „trzymania” głowy oraz innych umiejętności ruchowych [1].Dochodzi do regresji psychomotorycznej. Choroba występuje u przynajmniej 1 noworodka na 40 tysięcy. Częściej dotyczy dzieci urodzonych w regionie Saguenay Lac-Saint-Jean (Quebec, Kanada) [2].
Przyczyny zespołu Leigha Zespół Leigha wynika z mutacji genetycznych (zidentyfikowano ich ponad 30). Mutacje mogą występować w DNA jądrowym (najwięcej doniesień) i mitochondrialnym. Większość zmutowanych genów odpowiada za wytwarzanie energii w mitochondriach. Mutacje w DNA jądrowym zwykle obejmują gen SURF 1, a w mitochondrialnym MT-ATP6. Skutkiem tych mutacji jest zaburzenie procesu fosforylacji oksydacyjnej, a istotą zespołu Leigha – defekt oksydazy cytochromu C (IV kompleksu oddechowego). Mutacje mogą być dziedziczone na różne sposoby: autosomalny recesywny, mitochondrialny (odmatczyny) oraz sprzężony z chromosomem płci X [2].
Objawy i diagnostyka
Objawy zespołu Leigha wynikają z uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego, które można ujawnić w rezonansie magnetycznym głowy. Obejmują one mózg (jądra podstawy, istota szara) i pień mózgu. W badaniu widoczna jest również demielinizacja neuronów [2, 3]. We krwi można stwierdzić cechy kwasicy mleczanowej, podwyższony poziom pirogroniany i alaniny [4]. Jak wspomniano wcześniej, do pierwszych objawów zespołu zaliczamy utratę nabytych zdolności psychomotorycznych. Często towarzyszą temu objawy somatyczne, jak wymioty, biegunka, zaburzenia połykania i trudności w przyjmowaniu posiłków. Objawy te skutkują spowolnieniem wzrostu i rozwoju. Dzieci nie przybierają na wadze w porównaniu z rówieśnikami. Mogą temu towarzyszyć: drażliwość, ciągły płacz oraz napady drgawkowe.Nierozłączne dla zespołu Leigha są zaburzenia ruchowe, dystonie mięśniowe, hipotonia mięśniowa, ataksja, neuropatia obwodowa i utrudnienie podejmowania jakiegokolwiek ruchu. Może też wystąpić oftalmoplegia, oczopląs i zanik nerwu wzrokowego. Często też dochodzi do zaburzeń oddychania pod postacią bezdechów i hiperwentylacji, doprowadzających do groźnych zaburzeń równowagi kwasowo-zasadowej (kwasice, zasadowice). Wiele dzieci wpada w niewydolność oddechową. Ponadto może rozwinąć się kardiomiopatia przerostowa. Charakterystyczne dla zespołu Leigha jest także podwyższenie poziomu mleczanów we krwi, płynie mózgowo-rdzeniowym i moczu. Może też dochodzić do uogólnionej wiotkości ciała, kwasicy mleczanowej i wynikających z niej niewydolności oddechowej i zaburzeń funkcjonowania nerek [2]. U dzieci wykonywane są także biopsje mięśni. W materiale stwierdza się obecność czerwonych poszarpanych włókien (ang. ragged-red fibres, RRF)[4].
Dzieci z zespołem Leigha cechują pewne zmiany w wyglądzie zewnętrznym. Ich twarze „wyrażają” strach, przerażenie, cierpienie i wyniszczenie chorobą. Na skórze twarzy obserwuje się obecność dodatkowych włosków. Brwi są wyraźnie zaznaczone, często ciemnego koloru.
Objawy zespołu Leigha mogą zostać zaostrzone przez różnorakie czynniki. Zaliczamy do nich stresory takie jak: radość, euforia, smutek, strach, lęk, odseparowanie od rodziców, nowości, hospitalizacja, infekcje i szczepienia, zmiany pogody, zmiany bliskiego otoczenia. Szczególnie niebezpieczna jest także wysoka temperatura i niewentylowane pomieszczenia.
Zespół Leigha należy różnicować z chorobami o podobnym przebiegu, jak choroba Battena, choroba Tay-Sachsa, zespół Wernicke-Korsakoffa i zespół NARP [3].
Możliwości leczenia Dzieci wymagają holistycznej opieki pediatry, neurologa, kardiologa, anestezjologa, specjalisty medycyny paliatywnej, a także doświadczonego rehabilitanta i dietetyka. Zalecane jest również prowadzenie edukacji i terapii zajęciowej dostosowanej do możliwości dziecka.
Pomocna może się jeszcze okazać konsultacja z neurologopedą, a w razie wystąpienia wad postawy i kończyn – ortopedą dziecięcym. Pozytywny wpływ na dzieci mają terapie z końmi, psami, delfinami i kolorowymi światłami. Choroba postępuje szybko. Długość życia dzieci jest skrócona do kilku lat. Przyczyną zgonu jest zazwyczaj niewydolność oddechowa [1].
Dotychczas podejmowane próby leczenia nie przynosiły zadowalających rezultatów. Można w pewien sposób łagodzić objawy zespołu. Czasową poprawę stanu może przynieść suplementacja witaminy B1 i jej pochodnych.
U dzieci z niedoborem kompleksu dehydrogenazy pirogronianowej rozważa się wdrożenie diety wysoko tłuszczowej – niskoweglowodanowej (dieta ketogenna) [3, 4]. Rozważane są również terapie z olejem z marihuany.
Zespół Leigha i dzieci nim dotknięte nie są pozostawieni przez środowisko naukowe. Cały czas trwają badania nad wynalezieniem terapii pozwalającej na zatrzymanie progresji choroby oraz ewentualne cofnięcie objawów i niedomóg. Szansą na poprawę jakości życia i funkcjonowania dzieci oraz wydłużenie ich życia jest preparat znany jako EPI-743.
W porównaniu do naturalnego przebiegu zespołu Leigha, EPI-743 poprawia wyniki kliniczne u dzieci z genetycznie potwierdzonym zespołem Leigha [5]. EPI-743 to rodzaj koenzymu Q10, który występuje naturalnie w komórkach organizmu człowieka i jest niezbędny do prawidłowego wytwarzania energii w mitochondriach.
EPI-743 działa przeciwutleniająco podobnie jak koenzym Q10. Jest silniejszy i lepiej absorbowany w porównaniu z naturalnym Q10. Lek ten ma zwiększać ilość energii produkowanej w mitochondriach podczas oddychania komórkowego, co może zmniejszyć objawy choroby, ale nie usunie defektu genetycznego, który spowodował zespół Leigha.
Lek jest przyjmowany doustnie i trzy razy dziennie [6].